Jubileusze

77 to liczba uczestników trzeciej rundy Pucharu Warszawy i Mazowsza w Rowerowej Jeździe na Orientację w Komornicy, czyli frekwencja cały czas dopisuje. Nadal sprzyjała nam pogoda, bowiem ten weekend był wymarzony do pokonywania tras na rowerze i wielu uczestników doceniło walory przepięknych lasów wieliszewskich. Warto wspomnieć, że właśnie w Komornicy rodziny Mikołajczyków i Taborów rozpoczęły swoją przygodę z rowerową orientacją i dzisiaj obchodziły pierwszą rocznicę swoich pucharowych zmagań. Z okazji tej rocznicy składam gratulację i życzenia dalszych owocnych startów.

Ostatnimi czasy nastąpiło w terenie zawodów trochę zmian, więc w przyszłym roku mapę czeka dokładniejsza weryfikacja, więc pewnie pojawi się przy okazji trochę nowych miejsc na ustawienie punktów kontrolnych. Specjalna podziękowania należą się gospodarzom centrum zawodów za jego udostępnienie. Kolejny jubileusz, czyli 4000. start w imprezie na orientację odchodził wczoraj Andrzej Krochmal. Dzisiaj w Komornicy zaliczył start 4001. i 4002. i warto tu napisać jak uzdrowicielskie działanie ma jedna rowerowa jazda na orientację. Andrzej po przybyciu do centrum zawodów wyglądał raczej na osobę wymagającą pomocy lekarskiej, a nie zawodnika czekającego na start. Jednak po pierwszym starcie wyglądał już dużo lepiej, a po drugim zaczął czuć się jak nowo narodzony i wszystkie bóle ustąpiły. Swoją drogą ciekawe ile z tych 4000 startów było w RJnO i kiedy będziemy mogli świętować kolejny jubileusz.

Następna runda już w przyszłym tygodniu w Chotomowie. Serdecznie zapraszam i proszę o zapisywanie się w naszym systemie zgłoszeniowym, żeby potem map starczyło dla wszystkich.

Komentarze

"Andrzej po przybyciu do

"Andrzej po przybyciu do centrum zawodów wyglądał raczej na osobę wymagającą pomocy lekarskiej, a nie zawodnika czekającego na start." Fantastyczne zdanie. Rozpłakałam się ze śmiechu:-)

Dobrego orientalistę można

Dobrego orientalistę można poznać po tym, że więdnie w oczach czekając na kolejną imprezę. Andrzej musiał czekać aż 16-18 h! Nic dziwnego, że był w takim stanie ;)

Zdanie, równie zgrabne:

Zdanie, równie zgrabne: "Jednak po pierwszym starcie wyglądał już dużo lepiej, a po drugim zaczął czuć się jak nowo narodzony i wszystkie bóle ustąpiły." spokojnie mogłoby być hasłem reklamowym cyklu. Uzdrawiająca moc zawodów, a Pawełki to takie kulki mocy:-)

Moje ślady z niedzieli. Na

Moje ślady z niedzieli. Na początek sprint.

Już po 1 PK zaliczam duży błąd. Pierwotnie miałem zamiar wrócić w okolice startu i pojechać na północ drogą pomiędzy działkami. Ale dojeżdżając do lampionu zauważyłem na mapie inne rozwiązanie - przemknąć na północ do drogi wzdłuż linii wysokiego napięcia. Wg mapy rozwiązanie najlepsze, w rzeczywistości - najgorsze. Pomysł szybko legł w gruzach ponieważ po dotarciu do zabudowań okazało się, że jest tam nowe ogrodzenie druciane (jak się później okazało - przez kilka osób śmigane górą). Jak jest drut z tej strony to było duże prawdopodobieństwo, że gdzieś jest druga druciana ściana. Przez chwilę wahałem się jeszcze czy da się przemknąć suchą nogą gdzieś wzdłuż rzeczki, ale w końcu odpuściłem i wróciłem do pierwotnego planu. Przejeżdżając ponownie obok lampionu 1 PK spojrzałem jeszcze na zegarek - 3 min w plecy. Jak na sprint to baardzo dużo. Kolejne sekundy dołożyłem (chyba) wybierając wschodni wariant dojazdu do 3 PK. Po drodze lekka konsternacja - przed chwilą podbiłem PK z kodem 46 (ale jakoś wyjątkowo nie sprawdziłem kodu) a na są siedniej ścieżce wisi lampion z kodem 46 (na wszelki wypadek podbiłem go jako rezerwa). Do 4 PK ponownie wybieram wariant wschodni i coś trudno było wypatrzeć tam jakiekolwiek ścieżki - po prostu wszędzie mnóstwo drobnych gałęzi. Po podbiciu 7 PK znów lekkie zdziwienie - wg mapy był to kod 48 (lampion był bez kodu) - znów dodatkowy lampion z kodem 48. Pączkujące lampiony? Do mety już bez większych historii. Trasa bardzo szybka. Gdyby nie ten błąd mapy ...

Po krótkim odpoczynku dystans średni.

Dojazd do 1 PK po asfalcie - tu nie było nad czym się zastanawiać. Do 2 PK były w zasadzie 3 warianty - dookoła ścieżkami lub przejechać 2/3 ścieżki i ciąć przez las. Wybrałem ten ostatni wariant, zwłaszcza, że jechał przede mną Darek i uznałem, że "wystawi" mi on dojazd do tego lampionu. Pod warunkiem, że trasa czarna też ma tam teraz punkt. Na szczęśćie miała :) Później na mecie Darek przyznał, że też myślał na wariantem przez las, ale nie było nikogo kto jemu "wystawiłby" tą ścieżkę.

Po dojeździe do 4 PK krótkie zawahanie - który wariant wybrać, które otwory w ogrodzeniu są przejezdne. Nie ryzykuję i wybieram wariant zachodni dojazdu do 5 PK. Do 6 PK teoretycznie były dwa warianty, ale ten północny chyba był lepszym rozwiązaniem. Tego dnia w ogóle wiele przejazdów było wielowariantowych, co mnie cieszyło bo jednak trzeba było chwilę pomyśleć, którędy pojechać. Jadąc do 15 PK robię spory błąd - za wcześnie skręcam na północ i przedzieram się komuś przez posiadłość (stały tylko słupki, na szczęście bez siatki). Na szczęście szybko orientuję się gdzie jestem i odnajduję lampion. Do ostatniego PK wybieram wariant asfaltem.
Bardzo fajny teren wokół Komornicy, wiele osób też go sobie chwaliła. Ciekawe trasy wyszły, sporo wariantów i miejscami bardzo szybkie przejazdy. 

Gdyby ktoś chciał nanieść

Gdyby ktoś chciał nanieść swój ślad na mapę, a nie wie jak to zrobić to przygotowałem instrukcję jak można to zrobić w QuickRoute (instrukcja tutaj) oraz jak to później opublikować w komentarzu (instrukcja tutaj). W nazwach plików proponuję nie używać polskich znaków i spacji. 

Lubię lasy w Komornicy:).

Lubię lasy w Komornicy:). Rower miałem naprawiony na szybko i na sztywno po sobotnich usterkach na Wesołych 360. Linka tylnej przerzutki naciągnięta na sztywno na którąś ze środkowych zębatek. Jazda na dwóch biegach z przodu. Brakowało prędkości, ale poszło całkiem całkiem. Może to jest metoda?;)

Do p.1 jechałem za samochodem więc nawdychałem się kurzu na dzień dobry. Do p.2 nie zastanawiałem się na cięciem przez pole. Przed p.4 przejechałem ścieżkę, która była zawalona gałęziami, ale jak widzę po śladach kolegów to było to samo;). Do p.5 ciąłem do asfaltu, ale spokojnie można było jechać przez las od zachodu. Przez powaloną brzozę przejechałem ścieżkę do p.9 i tak szukałem tej ścieżki, że straciłem z 1,5min. No i od p.9 brakowało mi tej zmiany biegów. "Nogi, nogi roztańczone, tańczą nogi (kręcą) jak szalone...."

Chyba pierwszy raz będzie

Chyba pierwszy raz będzie analiza trasy niebieskiej. Drugi przejazd był rodzinny w pięcio osobowym peletownie:). Trasa niebieska była wyzwaniem dla żądnych prygód juniorów młodszych. Założenie podstawowe to najlepiej przejezdne ścieżki.  Do p.1 pojechaliśmy najlepszą trasą, ale przy szosie jechaliśmy głębokim poboczem, bo ruch był zbyt duży. Do p.2 i od.p2 do p.3 od południa.  Analiza trasy i po p.5 daliśmy się namówić na lemoniadę od przemiłych przedsiębiorczych dziewczynek. Pragnienie ugaszone więc dalej w trasę. Na długim odcinku między p.6 i p.7 było trochę piachu, trochę sporo jak dla młodych zawodników. Ciekawy przejazd mieliśmy do p.10 na wprost przez dziurę w płocie. Trzeba było znosić 5 rowerów prawie metr w dół, a potem chodnikami jak po sznurku. Przy p.13 było sporo powalonych gałęzi, a najmłodsi przejechali po tych przeszkodach bez problemów. Ostatni punkt to już formalność i meta.  Zmęczeni i zadowoleni czyli tak jak należy;). Do nasęnych wyzwań:)