Malcanowska przedmajówka

Za nami kolejne Grand Prix Mazowsza. Prawie cztery setki zawodników ścigały się po malcanowskich lasach podczas 3-dniowych zawodów w Biegu na Orientację organizowanych w dniach 26-28 kwietnia przez warszawską Spójnię. Sztandarowa impreza Mazowsza nie zachęciła do startu zbyt licznej grupy uczestników spoza stolicy, o zagranicy już nawet nie wspominając. Były to po prostu większe zawody lokalne z lekko przerośniętym ego, czego dowodem było zgłoszenie drugiego dnia w kategoriach elity do rankingu światowego. W załączonych wynikach, dostępnych także na stronie imprezy, widać wyraźnie jak bardzo "światowo" to wszystko wyglądało.

Zgodnie z przewidywaniami nie wypaliło także precyzyjne śledzenie on-line zmagań najlepszych zawodników wyposażonych w urządzenia GPS. Nie było ani precyzyjne, ani on-line, więc jak zwykle para poszła w gwizdek.

Drobne wpadki nie powinny jednak przesłaniać faktu, że były to dość dobrze zorganizowane zawody, a do tego na zupełnie nowych mapach. Teren może nie był porażająco interesujący, ale mogło być przecież dużo gorzej. Mamy nadzieję, że w przyszłym roku Grand Prix ponownie dojdzie do skutku i znowu będzie można sobie trochę potrenować przed rozpoczynającym się sezonem.

ZałącznikWielkość
PDF icon GPM_2013_Wyniki.pdf44.57 KB

Komentarze

Marcin, pełne uroku są Twoje

Marcin, pełne uroku są Twoje relacje z imprez, na których nie byłeś. A to o papierosach Klubowych, a to o tym, że nie wypaliło śledzenie GPS.
Nie było on-line? A to w takim razie co funkcjonowało na stronie orientrack.pl?
Nie było precyzyjnie? Może i były takie mniej precyzyjne fragmenty, ale spójrz proszę na dostępne w necie archiwum: na ilu z niespełna setki przebiegów między punktami nie możesz porównać wariantów i tym samym ocenić jaki biegali czołowi zawodnicy tej imprezy?

No to pewnie widzieliśmy

No to pewnie widzieliśmy różne przebiegi:) Np. tutaj większość przechodzi obok punktów, więc o jakiejkolwiek precyzji trudno tutaj mówić. Wygląda to wszystko jak skoki kangurów z bardzo długimi łapkami potrzebnymi do potwierdzenia punktów, oddalonych po kilkadziesiąt metrów od pokonywanej przez nie trasy. Jak dla mnie totalna porażka, ale rozumiem, że operator systemu może mieć zupełnie inne zdanie na ten temat:)

Merytorycznie nie będę

Merytorycznie nie będę polemizował. Widać lekko słabo znasz temat, skoro oczekiwałeś od technologii więcej. Mnie też wkurza, że nie mam kilkupetabaktowego dysku w domu, na którym zmieściłbym wszystkie swoje archiwa. Ale nie zamierzam nikomu tłumaczyć, czemu takiego dysku nie mam. Jak ktoś nie rozumie, to nie rozumie i już. Ty nie rozumiesz GPS i już. Komentujesz, jak potrafisz. Też niby ok.

Poczekam aż Ty lub Twój klub 360 team zrobicie to lepiej. A póki co pokonajcie tak skomplikowane wyzwania, jak np. ustawienie czasu na zegarze startu, vide: Puchar Najmłoszych RJnO, dystans middle. Że o dziesiątkach innych spapranych rzeczy na tych, czy innych zawodach nie wspomnę. Ale w relacji z tych zawodów słowa o błędach nie widzę, tam to pisałeś o wyższości papierosów klubowych nad popularnymi. Swoim nie wypomnisz tak idiotycznych błędów, ale Gwardii można przecież dokopać. 

I sam wiesz, że z Gwardii właśnie odszedłem, więc tylko o jakąś chociaż iluzoryczną obiektywność mi chodzi.  

Co za szczere, aż do bólu

Co za szczere, aż do bólu wyznania... jednego z organizatorów tegorocznego Pucharu Najmłodszych w RJnO. Czekamy na całą, soczystą relację z tych, ale także innych wpomnianych zawodów rowerowych. Niech prawda nas wyzwoli:)

Coś Ci się całkiem pomydłiło.

Coś Ci się całkiem pomydłiło. Przypomnę z regulaminu:
Organizator Stowarzyszenie Team 360 stopni, ul. Gościniec 152A/9, 05-077 Wesoła
Czyli Twój klub.
Też mieszkam w Wesołej, co nie oznacza, że również nie potrafię zrobić prostych rzeczy.

Rozumiem, że regulamin,

Rozumiem, że regulamin, komunikat techniczny, mapę i trasy zrobiły jakieś wesołe krasnoludki:)

Mieszanie mnie we współudział

Mieszanie mnie we współudział w syfie, który zrobiliście jest po prostu nie fair.
Choć tutaj ewidentnie masz rację: to moje nazwisko Tomasz Nitsch widnieje na każdej mapie, a nie Twoje, czy innych członków/pracowników Team360. I to mnie ktoś może skojarzyć szybciej niż Was.
Dla mnie duża nauczka na przyszłość.
 

 No, nudzić się w grajdołku

No, nudzić się w grajdołku orientacyjnym nie można. Ale do rzeczy, bo się Tomek troszkę uniósł  - chyba niepotrzebnie.

Nie wdając się w detale - teza, żeby nie mieszać Cię w sprawy związane z zawodami w Falenicy, jest ryzykowna. Skoro podjąłeś się współpracy, to się wmieszałeś sam. Tak, jak my. Jak doskonale wiesz (a jeśli nie wiesz, to wyjaśniam) - podobnie, jak Ty, mieliśmy tam do zrobienia swoją działkę. Bowiem kto inny odpowiadał za biuro, kto inny za mapy, kto inny za obsługę SI - i tak dalej. My "robiliśmy" logistykę - i w niedzielę, z naszej winy, przesunięty był start o 15 minut. Z odpowiedzialną za to opóźnienie osobą już się pożegnaliśmy na zawsze, zawodników przeprosiłem. Tyle w kwestii syfu. W kwesti bycia organizatorem - lubię sobie czasem pojeździć na orientację na rowerze, zakładam, że kilka innych osób też. A bez organizacji oficjalnie firmującej zawody nie można ich przeprowadzić. Zatem to robimy. Uznałem, że w ten sposób mogę pomóc Jankowi Cegiełce - a przy okazji sobie i tym pozostałym amatorom jeżdżenia z mapą umożliwię uczestnictwo w zawodach. Tyle. Jak ktoś ma zapał i chęć, żeby wziąć na siebie "papiery" związane z tymi imprezami - albo i robić takie zawody samemu, częściej i lepiej - to przecież tylko się będzie można cieszyć. Ale tłumu chętnych nie widzę.

Sugerowałbym więc ochłonięcie i chwilę refleksji - możemy, oczywiście, wszyscy się pokłócić na śmierć i mieć problem z głowy. Problem, czyli orientację - wszystko jedno, rowerową czy pieszą. A można trochę mniej groteskowo, to może i zawodników przybędzie - i poziom sportowo-organizacyjny pójdzie w górę. Nasz wybór.

Racja. Peace.

Racja. Peace.