Orienteering w Minnesocie

Tydzień bez zawodów na orientację można określić jako stracony. Wczoraj miałam okazję brać udział w zawodach na orientację organizowanych przez Minnesota Orienteering Club. Były to zawody biegowe nieopodal Minneapolis. Czy zawody w USA jakoś się różnią od tego co mamy w Polsce?

Organizator przygotował dwie trasy. Jedną krótką (3km), drugą długą (5km). Wzięłam sobie dłuższą. Mapkę można obejrzeć sobie poniżej.

Start był masowy. Zadaniem zawodnika było opuszczenie jednego punktu z całej trasy. Dowolnego. Dużego wyboru nie było, ale jakoś się rozbiegli ludzie po lesie. Wielu ich nie widziałam.

Właściwie nie była to skomplikowana orientacja. Określiłabym ją jako amerykańska. Co sprawiło trudność? Niby prawie wszystko po drogach. Ale błota, mokrego podłoża i bujnej roślinności nie można odczytać z mapy. Warto dodać, że całe południe przed zawodami to mocno lało. Komary i pokrzywy takie same jak w Europie. Może z tą różnicą, że w Polsce raczej żółwie nie chodzą po drogach.

Punkty też nie są XXXL. Przyjmują standardowe wymiary.

Przyjemność kosztowała mnie 8$. Biorąc pod uwagę, że zawody były przygotowane z wykorzystaniem elektronicznego systemu potwierdzania punktów (oni to nazywają e-paunch), to chyba nie tak wiele. Za wypożyczenie karty i kompasu nie pobierają dodatkowej opłaty. Warto dodać, że wszystko było wzorcowe. Punkty stały we właściwych miejscach (ostatnio odwykłam od takiego standardu:-)). Zawody miały charakter treningowy. Uczestniczyło w nich około 30 osób. W różnym wieku. Od młodzików po weteranów.

Przyjęto mnie bardzo serdecznie. Gdyby ktoś wpadł na pomysł brania udziału w zawodach organizowanych przez wspomniany klub. Gorąco polecam. Robią również zawody rowerowe, rajdy przygodowe, a zimą również śmigają na biegówkach. Oczywiście wszystko z mapą. Orientaliści to wariaci. Znajdą się wszędzie.

Zawody na orientację to okrutnie fajna sprawa, bo język uniwersalny:-)

Komentarze

Park francuski

Strasznie dziki ten "Park Francuski", takie chaszcze to bardziej wyglądają na ogród angielski. Nie ma co się dziwić, Ameryka baroku raczej nie zaznała ;)

Gratuluję fajnej przygody i dziękuję za opis!