Wesoło było

Prawie siedemdziesiąt osób wesoło bawiło się podczas pokonywania tras w Warszawskiej Wesołej - dokładnie 68. Zawodom towarzyszyła Akademia Wojskowa, której uczestnicy pokonywali trasy pieszo odnajdując w terenie słupki Zielonych Punktów Kontrolnych. Do godziny 10:00 panował prawdziwy tłok w okolicach startu i mety. Pogoda wyśmienita i drzewa pomału puszczają paki, ale nadal widoczność w lesie była znakomita i można było wypatrzeć lampioniki ze znacznej odległości.

Co raz więcej osób postanowiło wyciągnąć rowery z domowych zakamarków i pojawiło się dzięki temu sporo nowych uczestników Naszego cyklu. Mam nadzieję, że ta tendencja będzie wzrostowa i stali bywalcy poprzednich cykli zbiorą się w sobie i wreszcie wyszukują Swoje rowery, aby były gotowe do startu w kolejnych rundach. Mapki i wyniki z dzisiejszej rywalizacji oraz aktualna klasyfikacja już są dostępne na stronie cyklu.

Niestety dziś w nocy zmiana czasu i śpimy o godzinę krócej - czyli warto nie zapomnieć o tym i już przestawić zegarki - Ja też to zrobię i będę około 9:00 w centrum zawodów. Miejsc parkingowych przy samej siedzibie Lasów Miejskich jest naprawdę bardzo mało - mieści się 5-7 samochodów i od razu proponuje parkować wzdłuż drogi pokazanej w Komunikacie Technicznym. Zresztą nie wiadomo czy jutro dojazd do siedziby Lasów Miejskich nie zostanie całkowicie zamknięty z powodu rozpoczęcia migracji płazów. Pawełki już spakowałem jak i upominki od Lasów Miejskich dla uczestników jutrzejszego zakończenia Rundy II PWiM w RJnO. Pogoda do godziny 15:00 ma się utrzymać bez opadów czyli spokojnie można nie zabierać ze sobą zbędnych ubrań i parasolek.

Komentarze

Wesoło ... jak komu

Zapomniałeś wspomnieć, że jednemu z uczestników sąsiedniej impry urwało ręce nogi i uczestnicy mieli okazję do ćwiczeń z resuscytacji ;)

 

Moje ślady z soboty. Teren

Moje ślady z soboty. Teren urozmaicony - sporo szybkich ścieżek, ale również były fragmenty, gdzie wiele osób miało kłopoty ... ze zmieszczeniem kierownicy pomiędzy drzewami.

Na początek sprint. Przypadkiem dostaję tą samą minutę startową z Bartkiem Niebielskim, który jedzie trasę czarną. Szybkie porównanie map - 5 pierwszych punktów wspólnych, ale ja raczej nastawiam się, że przez jakiś czas będę widział jego plecy.

Do pierwszego PK wybieramy różne warianty i przypadkiem jestem przy lampionie przed Bartkiem. Na prostej do 3 PK zgodnie z oczekiwaniami widzę już tylko jego plecy, ale do PK 4 wybieram inny wariant i znów spotykamy się przy lampionie. Do PK 5 wydawało mi się, że wybrałem szybszy wariant, ale źle oceniłem odległość i skręciłem w jakąś ścieżkę pomiędzy drzewami (na śladzie widać, że niby pojechałem przez ogrodzenie, którego w tym miejscu na dłuższym odcinku nie było !!). Będąc na dobrej ścieżce do PK 5 nagle niezrozumiały manewr - chyba jestem na złej drodze, a ta dobra jest bardziej na północ i przedzieram się przez las. Szybko okazało się, że tam nic nie ma (poza drzewami) i w miarę szybka korekta przemieszczania się. Dalej już bez większej historii, poza tym, że znów spotkałem Bartka przy PK 9, który miał 2 PK więcej już potwierdzone. Poza przedzieraniem się do PK 4 trasa bardzo szybka i ciekawie ustawione punkty.

Po krótkim odpoczynku dystans średni.

Tym razem na starcie trafiłem na Jurka Wąsiewicza, który jedzie trasę niebieską, ale wspólnie mamy pierwsze 4 PK. Do pierwszego PK wybieram wariant asfaltowy dookoła. I dosłownie wyszedł dookoła ponieważ Jurek był szybszy. Do 2 PK dłuższy przelot, jadę innym wariantem, ale Jurek znów jest przede mną. Co jest grane? Junior mnie objeżdża sad Mógłbym zrzucić to na brak kondycji, ale to brawa należą się Jurkowi, który miejmy nadzieję idzie w ślady Bartka Niebielskiego. 

Do 4 PK znów kolejny błąd, za późno zauważyłem ścieżkę i uznałem, że nie ma sensu się zatrzymywać (okazało się, że sens był, a bez sensu było tyle nadrabiać). Dalej jadę już bardziej skupiony. PK 8 ktoś sobie przywłaszczył, więc nie tracę czasu na szukanie do skutku i jadę dalej. Kolejne problemy pojawiły się przed PK 13. Widzę, że chyba pojechałem za daleko, szybko ogarniam gdzie jestem i jakoś muszę dostać się do lampionu na skróty. Na szczeście widoczny był on z daleka, więc nie straciłem dodatkowo czasu na jego szukanie pomiędzy sosnami. PK 15 był na dole skarpy więc uznałem, że do 16 trzeba wybrać drogę nie najkrótszą tylko jak najbardziej płaską. Dojazd do mety już bez większego błądzenia. Trasa ciekawa, sporo wariantów przejazdu (lub chodzenia po lesie), wyjątkowo wymagający teren, zarówno kondycyjnie (sporo piasku) jak i nawigacyjnie.

Co ciekawe - wiele osób z trasy czarnej miało na obu dystansach lepsze czasy niż najszybsza osoba na trasie czerwonej. Po prostu harpagany. 

Wrócę jeszcze do tego dnia i

Wrócę jeszcze do tego dnia i dodaję swoje przejazdy, choć jest już parę etapów dalej.

Najpierw sprint na trasie czarnej. Na początku jak po sznurku. Przy skróceniu drogi przez las do punktu 4 trochę zszedłem na lewo i trafiłem na polankę ogniskową z mnóstwem rozbitego szkła. Rower wziąłem na ręce, bo szkoda opon, ale ok pół minuty w plecy. Pomiędzy p.7 i 8  wersja od południa chyba byłaby szybsza. Potem znów jechałem jak należy aż do dojazdu do p.11. Za daleko i ok 1,5 min. do tyłu. Dalej pilnowałem się i dojechałem do mety już bez błędów.

Trasę średnią wybrałem

Trasę średnią wybrałem czerwoną, choć już ruszyłem z czarną;)

Przypadek jak należy całą trasę jechać w skupieniu. Początek był w porządku, za p.4 pojechałem za daleko więc czekał mnie objazd ogrodzenia. Do p.8 specjalnie pojechałem od zachodu, bo z daleka wyglądało, że od wschodu może być ogrodzenie. Nie było i ogrodzenia i punktu. Między p11 a p12 nie trafiłem w ściezkę, albo jej nie było, tak czy owak było wolno. I się zaczęło. Do p.14 z premedytacją chciałem iść pod górę przez las, ale nie wymierzyłem za dobrze i robiąc pętlę straciłem sporo czasu. a potem na okrągło do p.15 i dalej na szczęście już po sznurku czyli góra, dół, góra, dół, piach, piach, meta;)