Wołomiński scorelauf

Niedzielne ściganie na zakończenie 13. rundy WszechPucharu po lasach i polach wokół Wołomina przebiegało tym razem przy bezdeszczowej pogodzie. Biuro zawodów w odróżnieniu od soboty było klimatyzowane (niestety w sposób naturalny), ale nadal na terenie miejscowego I LO (podziękowania dla dyr. Milczarka za udostępnienie terenu szkoły na weekend). Dzisiaj przybyło na start więcej zawodników, ale niestety z Wołomina tylko jeden.

Zawody były rozgrywane w formie scorelauf, co oznaczało dodatkowe myślenie przed startem. Dowolna kolejność potwierdzania punktów kontronych brzmi obiecująco dopóki nie otrzyma się mapy. Zawodnik musi sam określić sobie trasę aby odwiedzić wszystkie PK z mapy. Okazuje się, że nie dla wszystkich to jest takie proste, a wiele osób nie lubi takiej formy startu (głównie ci najmłodsi). Dużym wyzwaniem dla większości zawodników było określenie optymalnego przejazdu w najbliższej okolicy startu, ale nikt nie mówił, że będzie łatwo. Wyniki zawodów są już wprowadzone do systemu i można je znaleźć tutaj. Są też dostępne mapy z obu dni.

Pewnym utrudnieniem dla zawodników był jakiś dowcipniś, który zmienił kod jednego PK z 37 na ... Legia:

Trafił sie też nietypowy kolekcjoner. Wyjątkowo nie zginął żaden lampion, ale za to zniknęły 3 perforatory (lampiony wisiały mniej więcej w linii prostej). Ciekawe na co temu zbieraczowi takie perforatory? Co on będzie sobie tym dziurkował? Stare bilety autobusowe?

Jak już pojawiły się zdjęcia to może ciąg dalszy fotorelacji. Wczoraj wiele osób wspominało o mega kałuży na skrzyżowaniu w okolicach cmentarza w Kobyłce. Dzisiaj zbierając lampiony specjalnie pojechałem w to miejsce i oto efekt (zdjęcie nie przedstawia całej długości tej kałuży):

Przy okazji kałuż - wczoraj miejscami szerokie trakty nie pozwalały rozwijać większych prędkości, chyba z tego powodu:

Ale było też coś dla oka. Też woda, ale tym razem w formie rzeki, przy której był ustawiony wczoraj jeden z PK:

Na koniec ciekawostka (niestety zapadał już zmrok, więc zdjęcie wyszło po japońsku: jako-tako):

Dla mnie był to ciężki i długi weekend aby to wszystko ogarnąć, zwłaszcza że dni są coraz krótsze. Czy się udało? To mogą ocenić zawodnicy, którym chciało się w taką pogodę spędzić trochę czasu na świeżym powietrzu.

Na zakończenie podzielę się myślą jaka przyszła mi do głowy jak wracałem rowerem z zebranymi lampionami, a zapadający zmrok atakował coraz mocniej - "dobrze, że jutro poniedziałek to w pracy w końcu odpocznę" :)

Komentarze

Dla tych co nie byli :-)

Dla tych co nie byli :-)

Byłem w niedzielę. Trasa ciekawa, wielowariantowa. Żaden wariant się nie narzucał, a właściwie to każdy, który się wymyśliło, był zły. Czytaj: budowniczy dobrze wykonał swoją robotę i przygotował niebanalną mapę. Nawigacyjnie dość trudno w lesie w pobliżu bazy, na łąkach i w terenie miejskim sporo łatwiej. Teren ciekawy, głównie las, ale i trochę terenu miejskiego. Spory odcinek po łąkach. Miejscami bardzo ładnie - kolorowo.

Bardzo dobra mapa. Punkty stały tam, gdzie powinny być. Trochę błota, ale w zamian nie było piachu. Ogólnie to jestem kolejny raz w Wołominie i za każdym razem wrażenia są takie same: bardzo przyjemnie się jeździ. Pogoda mogłabybyć trochę lepsza, ale to w końcu październik.

Niestety, jak chyba wszędzie dookoła Warszawy, widać coraz więcej działalności człowieka w lesie. Tutaj akurat zaczęto miejscami utwardzać gruzem drogę w lesie. Może inwestor splajtuje :-). Trzeba jeździć, dopóki jest gdzie. 

Wielkie dzięki Adamie za zaangażowanie i zorganizowanie bardzo dobrych zawodów.

Dzieki za fajna trase. Sam

Dzieki za fajna trase. Sam tez musialem kombinowac przy wyborze wariantu, ale sie oplacilo. A ta sarna na zdjeciu chyba jakas oswojona bo dzien wczesnie na trasach pieszych Podkurka podchodzila tez do uczestnikow i tez maja podibne zdjecie. Niezla gradka.