Dycha za nami

Tym razem uczestnikom dziesiątej rundy Pucharu Warszawy i Mazowsza w Rowerowej Jeździe na Orientację rozgrywanej w Dniu Marzyciela udało się zobaczyć zupełne inne oblicze terenu w okolicach Malcanowa niż w roku ubiegłym. Co prawda wczoraj trochę popadało, ale opady były zupełnie nieporównywalne do zeszłorocznych i teren zawodów był naprawdę suchy i nie trzeba było brodzić po kolana w wodzie jak w roku ubiegłym.

Wczoraj rywalizacja przebiegała na dystansie klasycznym i było naprawdę ciężko - tak podsumowała zawody większość uczestników startujący na trasach niebieskiej, czerwonej i czarnej. Trasa zielona w porównaniu do pozostałych była dość prosta i całkiem przyjemna. Od samego rozpoczęcia zawodów mieliśmy gościa w postaci pięknego owczarka płci żeńskiej, który asystował zawodnikom na mecie do samego końca.

Dzięki temu, że Marta Łukaszewicz podczas zawodów zgubiła w lesie telefon zyskaliśmy nowego zawodnika - Pawła Wąsowskiego. Historia jak z bajki. Marta przyjechała na metę jak już byłem tam tylko z owczarkiem i powiedziała, że podczas przedzierania się na kolejny punkt kontrolny zgubiła gdzieś w lesie telefon. Po zadzwonieniu do syna, który rozpoczął poszukiwania telefonu przez Google udało się namierzyć jego lokalizację, ale do kontynuacji poszukiwań w terenie potrzebny był smartfon, a ja niestety mam zwykły, start telefon. Wtedy nagle w okolicy mety pojawia się rowerzysta Paweł. Od razu zatrzymuję go i pytam, czy ma smartfona. Odpowiada, że tak i po przedstawieniu problemu Paweł sprawnie lokalizuje przez Google telefon Marty. Oboje udają się na rowerach z mapami z zawodów, aby go odnaleźć z mapami z zaznaczeniem na nich gdzie to mniej więcej może być. Akcja kończy się pełnym sukcesem. Telefon został odnaleziony, a Paweł połknął bakcyla śmigania na rowerze po lesie z mapą.

Niedzielny start zlokalizowałem celowo nieco głębiej w lesie, aby można było nawdychać się wspaniałego powietrza, którego zapach był naprawdę cudowny. Mglisty poranek spowodował, że nie było czuć upału i warunki do rywalizacji w lesie były wyśmienite. Troszkę mniej piachu i bezdroży niż wczoraj, niemniej trasy nadal wymagające i mam nadzieję, że ciekawe i sprawiające wiele satysfakcji z ich pokonani. Mam nadzieję, że każdy wrócił do domu z pozytywnymi. Grzybów w lesie pełno i kilku zawodników po zawodach udało się jeszcze na grzybobranie. 

Wyniki i aktualna klasyfikacja po dziesięciu rundach są już dostępne na stronie Pucharu. Do zakończenia rywalizacji nie zostało już wiele startów, więc chyba warto zarezerwować sobie czas na ostatnie cztery rundy w tym sezonie. Już teraz zapraszam na rundę jedenastą, której gospodarzem za dwa tygodnie (22-23 września) będzie Adam Wojciechowski.

Komentarze

Ślad z soboty z trasy

Ślad z soboty z trasy czerwonej:

Teren rzeczywiście ciężki, sporo piachu i wzniesień, ale mogło być jeszcze gorzej gdyby stan wód był wyższy (albo gdyby padało). Pomimo tych warunków miałem przyjemność z jazdy, głównie ze względu na wielowariantowość, której dawno nie było w takiej ilości. Miejscami gęsta sieć ścieżek zapewne kusiła biegaczy do cięcia przez las (np. 11-12), co niekoniecznie musiało przekładać się na lepszy czas. Sporo czasu poświęciłem na analizę przelotu pomiędzy PK 5-6 i uznałem, że dookoła może być najszybszym wariantem.

Na trasie często spotykałem osoby z trasy niebieskiej, niektóre mocno zmęczone i jak w domu zobaczyłem co było dla nich przygotowane to pozostało tylko pokręcić głową.

Podrzucam ślad z sobotniej

Podrzucam ślad z sobotniej trasy czarnej.

O tyle było łatwiej, że było sucho. Ale do rzeczy. Na początek przestrzeliłem ścieżkę jeszcze przed p.1. Po p.3 wolałem ominąć górki i pojechałem od południa. Przy p.8 było tyle pociętych gałęzi, że najlepiej było zejść z roweru. Do P.11 chyba byłoby szybciej jechać od wschodu, ale nie było źle. Między p.13 a p.14  wybrałem ścieżkę gdzie było mniej kropek:). Przed p.16 trochę konsternacji, gdzie te ścieżki... Udało się przejechać praktycznie bez błędów, z dwiema glebami i zebranymi głową pajęczynami. Jedną pamiętam szczególnie. Po p.17 budowniczy sieci znalazł się centralnie na moim nosie i nie był raczej zadowolony, że zepsułem mu misternie robione dzieło.

Fajny ślad. Ja z  9 na 10

Fajny ślad. Ja z  9 na 10 wybrałbym wariant północny, chyba zdecydowanie krotszy, ale patrząc na Twoją prędkość to chyba objazd drogą od południa mógł być równoważny.

Drugi dzień po deszczu z rana

Drugi dzień po deszczu z rana był całkiem przyjemny. Mało krzaków pomagało dostrzegać punkty z duże odległości i może jedynie mech i miękkie runo leśne wybijało z głowy szaleńcze azymuty. I choć było ostatnio dosyć sucho to tutaj w lesie wody było stosunkowo sporo. Zabłociłem rower nieco, tak więc szmata w domu ciężko miała ogarnąć rowerek. Ale skończyło się miło i przyjemnie. Czekamy na koeljny możliwy start. Dzięki wszystkim.