Wyniki od Mikołaja

Spotkanie ze Świętym Mikołajem w Falenicy chyba wszystkim bardzo się podobało. Na pewno warto było pozostać do końca i odebrać od niego upominki. Frekwencja pomimo niezbyt zachęcającej do wyjścia z domu pogody była naprawdę imponująca. W samych zawodach z mapą w terenie zarówno na nogach jak i na rowerze odnotowaliśmy 144 startujące osoby. Do tego należy dodać jeszcze prawie 50 osób, które wzięły udział w grze terenowej Street Orienteering. Tutaj nie wszyscy wpisali na karty startowe ilości osób w zespole, podając tylko jego nazwę. Wielkie podziękowania dla Urzędu Dzielnicy Wawer Miasta Stołecznego Warszawy za podjęcie tak cennej i fajnej inicjatywy.

Były do wyboru nie tylko zajęcia na świeżym powietrzu z mapami, ale jeszcze w budynku szkolnym zostało zorganizowanych sporo bardzo fajnych gier i zabaw dla najmłodszych oraz zajęcia z lekkiej atletyki. Aby uczestnicy mogli przetrwać tak dużą dawkę aktywności organizator przygotował ciepły posiłek, herbatę i kawę do wyboru, które były serwowane oczywiście na świeżym powietrzu.  W załączniku wyniki z tras na orientację bez gry terenowej oraz mapki z trasami RJnO. Tras BnO póki co nie publikuje, bowiem została zaktualizowana mapa i niech, to będzie niespodzianką dla startujących w I rundzie FalInO, która już 4 stycznia 2020 roku.

Comments

Fajne to były rodzinne

Fajne to były rodzinne Mikołajki.

Wszyscy mogli się wyszaleć i na dworze i na sali. Pogoda nie przeszkadzała, wystarczyło odpowiedni się ubrać;) Albo ruszać się stosownie do założonego ubrania.

Tylko prośba o sprawdzenie wyników dla uciechy najmłodszych. W BnO po terenie szkoły trasę zrobilismy w 11min 38s a nie w 3 kwadranse więc byliśmy w środku stawki.

Ciekawą opcją był dla nas Street O. Każdy z naszej piątki debiutował na takiej trasie.

Załączam swoją mapę z krótkiego RJnO. u też byłem przy wszystkich punktach i chyba jako ostatni na trasie nie załapałem się na p49 i p46, a p56 też podbiłem, ale nie było wolnej kratki na karcie. Trasa fajnie przygotowana, krajoznawczo. Z p53, już blisko p52 był uskok. Myślałem, że będzie łagodny zjazd, a trafiłem na uskok. Ledwo utrzymałem się w siodle po skoku i amortyzator w pełni się ugiął;). Trasa zajęła mi 37 minut 32 s.

Mikołajki udane dla małych i dużych:). Dziękujemy za prezenty, te rzeczowe i za starty.

 

Mikołajkowa trasa długa, mój

Mikołajkowa trasa długa, mój ślad poniżej:

Dziwna to była trasa, ale nie nudziłem się. Ślad trochę (mocno naciągane) przypomina lasso, gdzie pętla to słupki w Międzylesiu, do którego najpierw był dłuuuugi dojazd, a później dłuuuuugi powrót. Na początek potwierdziłem kilka najbliżej szkoły - na początek p.31 przy boisku (tyle było tego z biegowych tras AK i AM w zasięgu wzroku i który lampion prawidłowy?). Do p.50 lekkie zawahanie którędy pojechać i w końcu wygrał wariant bardziej asfaltowy. P. 50 wisiał przy szosie więc był widoczny z daleka (pomimo złego ustawienia, ale co tam), jak się szybko okazało to na tej trasie był to ostatni lampion - pozostałe PK to ZPK. Do p.45 wybrałem drogę częściowo przez wydmę, ale ogólnie dołem wydmy, co i tak nie uchroniło mnie przed wyjazdem poza mapę. p.45 okazał się już ZPK, który dużo trudniej wypatrzeć w lesie, zwłaszcza, że niektóre potrafiły stać sobie w dołkach. Do p.49 nadal wokół wydmy. Ze względu na budowę obwodnicy musiałem wybrać jeszcze miejsce przejazdu i padło na okolice cmentarza, do którego wybrałem wariant asfaltowy najbardziej wysunięty na wschód. Gdyby nie ucięcie mapy to pewnie pojechałbym bez tych zygzaków i nie zaliczył bolesnej gleby na jednym z zakrętów (to ta czerwona kropka na śladzie i moim udzie), gdzie pochylona opona nagle straciła przyczepność z asfaltem na jakiejś resztce lodu. Dziwne uczucie jak widziałem i czułem uślizg opony i nie byłem w stanie nic zrobić - to jest moment (sru, dup) . Na szczęście tylko położyło mnie na bok, a nie jakieś fikołki przez kierownicę więc kontynuowałem jazdę. Jedyny plus - od razu zrobiło mi się cieplej.

Do kolejnego (Z)PK było trochę jazdy, ale w znajome miejsce - do wyschniętego stawu. Ciekawie wyszedł ślad z przejazdu pomiędzy p.46 i p.44 - tam albo jest nowa ścieżka (nie wyglądała na nową) albo ta na mapie jest źle narysowana. p.40 lekko przejechane - niby jest ścieżka, ale dawno nie uczęszczana. Kolejne (Z)PK bez większej historii, przed p.33 zobaczyłem jeszcze jednego rowerzystę (Pawła) - czyli przynajmniej dwie osoby pojechały dłuższą trasę :) p.38 i 41 nie były zbyt przyjazne dla rowerów, ale tragedii też nie było. Jeszcze p.48 i powrót do szkoły (w grudniu?). Kolejny raz rzut oka na mapę gdzie da się przebić przez budowę obwodnicy i nie kombinując za bardzo znów wybieram przejazd przy cmentarzu, przy którym tym razem skręcam na południe z krótszym wariantem przez las. Cały dystans wyszedł mi 22km, a sam dojazd od p.48 do mety ok. 6 km.

Trasa wyszła ciekawa. Poza tym, że należało wybrać w miarę optymalną kolejność potwierdzania punktów (to był scorelauf) to jeszcze dochodziły dwa lotne PK - przejazdy przez teren budowy obwodnicy. Teoretycznie można było pojechać tak, że p.34 byłby ostatni i wrócić wzdłuż torów - ale czy to byłoby bezpieczne?

Pomimo niskiej temperatury dobrze mi się jechało. Być może wynikało to też z tego, że listopad był takim miesiącem roztrenowania i zaczynało mi już brakować jazdy na rowerze. Mikołajkowa inicjatywa ze strony Urzędu Dzielnicy idealnie trafiła czasowo i pogodowo. Miło było patrzeć jak aż tyle dzieci biegało po terenie szkoły w poszukiwaniu lampionów. 

Załączam mój ślad z tej

Załączam mój ślad z tej bardzo miłej imprezy. Włączyłem przy PK50, dla mnie pierwszym. Jak widać moja trasa nie była optymalna, dodałem nawet pasek z boku bo od razu się pogubiłem po PK50 i pojechałem sobie asfaltem dalej bo było z górki a po lewej jakieś ogrodzenia. Ale w końcu wróciłem na wydmę. Dojazd do reszty punktów ze względu na budowę wybrałem w okolicy torów, tam musiał być. Trochę mnie zaskoczył brak lampionów szukając PK43 ale jak go zobaczyłem to domysliłem się, że reszta też może być w tym stylu. Trochę czasu szukałem PK 44, 40 i 38. Wracałem tym samym przejazdem przez budowę. Pogada dopisała i nieprawdą jest, że padało i mapnik przeciekał. Bardzo miło spędzony czas, nawet dużo czasu patrząc na ślad. Pozdrawiam.