Mokra runda

Pod patronatem Pani Elżbiety Radwan Burmistrza Wołomina odbyła się dzisiejsza, piąta runda Pucharu Warszawy i Mazowsza w Rowerowej Jeździe na Orientację. Dziękujemy miastu Wołomin za upominki, którymi obdzieliliśmy uczestników dzisiejszego etapu. Po raz pierwszy wreszcie rozstawiłem namiot, który już od dwóch lat leży w garażu i okazało się to trafną decyzją. Dosłownie po niespełna dziesięciu minutach z nieba zaczął kropić deszcz, a później już solidnie padało przez około pół godziny. Pecha miało kilku pierwszych zawodników, którym przyszło walczyć w najgorszych warunkach atmosferycznych. Później już się pogoda ustatkowała i do końca zawodów świeciło nawet słońce. Co prawda w lesie nadal było dość mokro, ale już przynajmniej nie lało się z góry.

Jak na takie warunki atmosferyczne frekwencja była bardzo dobra, bowiem dziś wystartowało prawie pięćdziesięciu zawodników. Ci co wymiękli i nie przyjechali mogą tylko żałować, bo trasy były ciekawe i fajnie się jeździło. Wyniki i aktualna klasyfikacja już na swoim miejscu. W dniu jutrzejszym dystans klasyczny i naprawdę moim zdaniem bardzo ciekawe trasy, dlatego nie ma co patrzyć w niebo, tylko trzeba zapakować sprzęt i przyjechać do Wołomina.

Komentarze

Moje sobotnie ślady.

Moje sobotnie ślady.
Pogoda wyjątkowo nie rozpieszczała i bardzo długo zwlekałem z pojawieniem się na starcie. Na początek pojechałem sprint na trasie czarnej. 

To że przestało padać nie oznaczało, że warunki do jazdy znacznie się polepszą. Owszem, nie padało z góry (ewentualnie coś kapało z drzew), ale od dołu często tryskała woda lub mokry piasek co znacznie spowalniało tempo jazdy. Do pierwszego PK od razu odrzuciłem wariant główną drogą przy lesie, na której w wielu miejscach widać było kałuże. Ale chyba lepszym wariantem było pojechanie ścieżką na skraju lasu i dojazd do PK od południa. Do 5 PK celowo wybrałem wariant dookoła, ale to raczej nie był optymalny wariant. PK 6 jak widać stał znacznie dalej i w tych okolicznościach można było pojechać do kolejnego PK od strony wschodniej. Sporo czasu straciłem nad wyborem wariantu 12-13. Ogólnie pojechałem raczej bez większych błędów i gdzie straciłem 10 min do Sławka? Może tam, gdzie on jechał/szedł przez las?

Po krótkim odpoczynku dystans średni, ale tym razem trasa czerwona.

Tu już większe przeloty, zwłaszcza do 1 PK. Do 2 PK wybrałem złą ścieżkę (złe oznaczenie drogi na mapie, ale po co spojrzeć na kompas?), ale szybko koryguję trasę przejazdu. 7-8 wybieram wariant dookoła po asfalcie, uznałem, że tak będzie łatwiej nawigacyjnie. Do 11 PK wybrałem wariant trochę dookoła. Do 13 błedny wybór ścieżki i wyszło bardzo dookoła.

Trasy ciekawe, teren urozmaicony. I jak na złość po zakończeniu startów wyszło słońce i do wieczora było prawie bezchmurne niebo. Ech te prognozy ...

Sobotnie ślady

Moje ślady z soboty.

Najpierw sprint - trasa czarna.

Wjechałem w ścieżę w lesie, bo wyglądała na szybszą i była. Za p.1 ściąłem przez las w lewo. Opcję w prawo odpuściłem bo na mapie był gęstrzy las, choć w rzeczywistości nie było tak źle, jak się okazało później na średnim dystansie.  Potem jak dla mnie bardzo dobrze do p.7. Przejazd 8-9 i dalej widać wybrałem inaczej jak koledzy:).  I do mety już też bez błędów.

Drugi przejazd tego dnia to dystans średni - czarna trasa.

Zacząłem spokojnie. Do p.1 chciałem skrócić i pojechać wykropkowaną ścieżką tuż przed punktem, ale przejechałem i zrobiłem ostry zakręt w prawo. Mała strata, ale zawsze kilkanaście sekund. Za p2. zauważyłem, że luzuje mi się korba.... no ale dobra, przelożyłem rozkład mocy na prawą nogę;) za p.3 las szeroki więc na pełnej prędkości na przestrzał do p.4. Za p.5 błąd na własną prośbę. Wybrałem zarośniętą ścieżkę, która się skończyła i powrót na odpowiednią kosztował mnie ok 1,5 minuty. Za p.8 małe zjąknięcie, potem ściąłem przez zarośla do ścieżki, p.9-10-11 to slalom ścieżkowy, długi przelot do p.12. Dop.14 ściąłem przez polanę, a potem to czujnie bo kusiło jechać w inne strony. Do p.20 ściąłem przez las (od tej strony co nie chciałem na sprincie) i meta.

Bardzo fajny las i dobrze mi się jechało tego dnia.

Z niedzieli przejazdu nie mam, bo korba się doluzowała i odpadła mimo napraw, próśb i gróźb. Ale nie ma to tamto, rower naprawiony i do zobaczenia;)