Mistrzostwa Planety

Zacznę od końca. Nie po kolei. Zresztą tak mniej więcej wyszedł mi ten start. Dzień drugi Mistrzostw Polski w Narciarskim Biegu na Orientację. Josefův Důl. Kraina czeska. To, na co warto było przyjechać w miniony weekend, to był zdecydowanie dystans klasyczny. Mój wyglądał tak.


Nominalnie jakieś 10 km.

Jak dostałam mapę na starcie. Gęsto, masa warstwic, wariantowość. Bomba! Cięcie co 5 m. Mapa tego nie oddaje. Ale dojazd na pierwszy punkt, to miał profil mniej więcej taki. 

Pługiem brać to nie bardzo szło. No to na pałę. Rewelacja i na pełnej prędkości. Już na wstępie byłam tak nakręcona, że z trójki pojechałam na piątkę. Ale dobra tam, dalej jadę swoje. Za fajna ta trasa, żeby się czymkolwiek przejmować.

Czesi gdzie by nie byli, to wszędzie łyżwą ten śnieg traktują. Nawet jak to za bardzo nie wychodzi i opłaca się średnio. Na płaskim czy też z góry, to moje szanse nikłe były. Ale pod górki to dziadki były moje:-) Na koniec rozgorzała wśród Polaków dyskusja: jakie narty najlepiej było wziąć? do stylu jakiego? klasyk, czy łyżwa? Całe szczęście, że się nie znam na tym wcale. W piątek przed zawodami, przyodziałam sobie pierwszy raz w życiu prawdziwe narty do stylu łyżwowego.


A to jest zdjęcie z Polany Jakuszyckiej. I tam na pewno schowało się Słońce z wielbłądami.

Wyniki testów na Polanie Jakuszyckiej: takie narty, to na orientację nie nadają się. Albo ja nie nadaję się do takich nart:- ) Wierna pozostałam swoim niezawodnym żużlówkom. Tak one wyglądały na zjeździe do mety z ostatniego punktu.


Całkiem zgrabne mam te udka.

W stosunku do dnia poprzedniego, to ten śnieg się zmroził i w końcu dało się jakoś tam jechać. Właściwie kamieni nie było, stromizn specjalnie też. Ale jak ktoś nie panuje nad sobą, to okazji do przywalenia w drzewo było całkiem sporo. Układ warstwic jednak jakieś tam zmiany nachylenia wskazuje. Na biegówkach tych przewyższeń, to wcale nie czuć. Za bardzo nie było, gdzie się zmęczyć. Patrząc na wyniki Polaków z niedzieli i słuchając relacji, to pewnie jestem odosobniona w opinii. Ale, ale - to była najlepsza trasa biegówkowa na orientację, którą miałam okazję zaliczyć. Byłby to wyśmienity etap na jakiś rajdzik zimowy. No może tak dwa razy dłuższy spełniałby moje wszelkie oczekiwania. Po drodze był nawet punkt pitny. Dla mnie to smakowało niczym rozcieńczony rum.

No dałam ciała z pomyleniem kolejności. Złoto przeszło mi koło nosa. Ale przegrać z biathlonistką, to chyba nie taki okropny obciach wyszedł. Wytłumaczeń jest zawsze multum, ale zasadna jedna. Na zawody, to się zdrowym powinno jeździć i tyle. O wyzionąć ducha, to można nie tylko na drzewie:-) Bilans jak zwykle po zawodach wyszedł ujemny, bo mapnik złamałam. No ale martwić się nie ma czym, bo w weekend już kolejne Mistrzostwa Planety. Tym razem odbędą się w krainie falenickiej. No ale już bez nart.

Jutro wrócę do soboty, albo sobota do mnie.

Komentarze

Brawo Karolina!

Brawo Karolina!

Ciekawa relacja Tomka Nitscha

Ciekawa relacja Tomka Nitscha znajduje się tutaj. Przy okazji podziękowania dla Tomka (i innych osób) za realizację pomysłu organizacji Mistrzostw Polski w NBnO przy okazji zawodów w Czechach. Bardzo dobre warunki pogodowe, ciekawe i trudne tereny, fajne trasy, przyjazna atmosfera oraz sprawna organizacja złożyły się na super zawody.