Puchar Podlasia zakończony

W dniu dzisiejszym dobiegła końca rywalizacja podczas Pucharu Podlasia i Grand Prix Polski w Rowerowej Jeździe na Orientację na Podlasiu. W dniu wczorajszym zawodnicy walczyli rano na dystansie sprinterskim w mieście Supraśl, w którym panował tłok jak podczas corocznych zawodów w Wenecji. Po południu rywalizacja przeniosła się już do lasu. Start i meta usytuowane były w miejscowości Ożennik, dystans ponownie medium. Przed startem przeszła burza nad terenem zawodów, ale rywalizacja toczyła się już w pięknym słoneczku, chociaż było bardzo duszno.

Ten etap chyba był najbardziej wymagający ze wszystkich. Powróciła podczas niego stara tradycja - dwie zawodniczki ze Zdzieszowic miały sporo problemów z pokonaniem trasy i koniec końców trafiły do gospodarstwa w Jałówce - tam zostały poczęstowane herbatką i domowym ciastem, po spożyciu pyszności gospodarz dał dziewczynom kompas i pokazał drogę jak dotrzeć na metę. No i dziewczyny spokojnie dotarły na metę. 

Ostatni etap zawodów w dniu dzisiejszym do dystans klasyczny w Czarnej Białostockiej. Trasy ciekawe i rywalizacja również zacięta, w końcu chodziło o zajęcie jak najlepszego miejsca w klasyfikacji końcowej Pucharu Podlasia. Tu największym przegranym był Sławek Kielak, zajmował spokojne drugie miejsce, ale niestety ominął jeden punkt kontrolny i NKL. Pozostali zawodnicy byli bardziej czujni, ale zmiany były po ostatnim etapie w niektórych kategoriach wiekowych.

Niestety na terenie rozgrywania zawodów nie było żadnych gościnnych domostw, ale dziewczyny ze Zdzieszowic wyposażone w kompas bez problemu dotarły do mety potwierdzając wszystkie punkty kontrolne. Komplet wyników ze wszystkich etapów wraz z międzyczasami w załącznikach. Jest jeden błąd w wynikach - Piotr Bilmin jest reprezentantem UKS Trops Białystok, a nie zawodnikiem z Mazowsza.

Mapy sobotniego sprintu można oglądać tutaj, a popołudniowej rywalizacji na dystansie Medium tutaj.

Komentarze

Wielkie podziękowania za

Wielkie podziękowania za świetne ściganie dla człowieka orkiestry - Janka.
Jeszcze większe - dla wspaniałych gospodarzy z nadleśnictw heart.
Oni rozumieją że las jest dla ludzi, dlatego do Czarnej i Krynek warto przyjechać, bo tam naprawdę można się lasem nacieszyć. W dodatku można było las obejrzeć "od środka".
A jest to jedno z niewielu miejsc, gdzie mapa dezaktualizuje się, bo ścieżki zarastają - co podnosi wymagania techniczne wink.

Start masowy w drugim dniu był majstersztykiem - kto był ten wie, a kto nie był - niech się zastanawia.

Wyniki zaktualizowane -

Wyniki zaktualizowane - prawidłowe długości tras oraz ilości PK oraz korekta wyników z etapu III w Poczopku - sprint w kategorii M40 i M17. Aktualne wyniki wraz z międzyczasami w załącznikach.

Garść informacji dla tych,

Garść informacji dla tych, którzy nie pojechali i nie wiedzą, czy mają tego żałować, czy wręcz przeciwnie :-).

W zeszłym roku nie pojechałem, bo Puchar Podlasia miał formułę "przez kilka weekendów", a na weekend to mi się nie chciało jechać tyle kilometrów.

W tym roku były to 4 dni (długi weekend) i moim zdaniem to był bardzo dobry pomysł, bo na 4 dni to już warto jechać. Dodatkową zachętą były Mistrzostwa Polski na Średnim. No i pogoda, która zapowiadała się bardzo dobrze i tak rzeczywiście było.

6 startów: pierwszy w czwartek o 15.00, ostatni (najdłuższy, bo klasyk) w niedzielę o 10.00.

Pojechaliśmy w czwartek rano. Droga całkiem niezła, chociaż w w wielu miejscach w budowie. Korki tradycyjnie w Markach i w Wyszkowie (da się objechać). Z opowieści wiem, że w czwartek były dużo mniejsze korki niż środę. Powrót w niedzielę, niestety w korkach, ale takie "uroki" powrotów z długiego weekendu.

Nocleg: można było na hali, ale z racji tego, że pojechaliśmy "rodzinnie" to wynajęliśmy agroturystykę. Jest tego dużo i nie ma problemu z miejscami.

Trasy:

1. MP Czarna Białostocka - dystans średni - trasa wokół zalewu "Czapielówka". Start interwałowy. Fizycznie trasa bardzo przyjemna, mało uciążliwa, ciekawa, raczej niezbyt trudna, chociaż można się było "machnąć" ze względu na dość dużą ilość ścieżek i dużą gęstość punktów. Raczej płaska. Ogólnie: trasa dla każdego, podobało mi się.

2. Sokółka - dystans średni. Zaczęło się tak: wyjeżdzasz z Sokółki (z miasta) i na horyzoncie widać zieloną górę i mówisz "o kur..de, to tam". A potem było tylko gorzej :-). Krzaki, chaszcze, krzaki, chaszcze, podjazdy (często podchodzenie), zjazdy na hamulcu, podjazdy, krzaki, ścieżki, które były tylko na mapie, napęd błagający o litość, gałęzie odbijające się od kasku. Słowem "czysta przyjemność" :-(. Podsumowując: trasa dla mocnych fizycznie zawodników lub dla tych, którzy lubią takie klimaty, wolna. Dla mnie zbyt uciążliwa. Można się było skatować jak ktoś chciał. Mi się nie podobało, ale może za miękki jestem :-).

W życiu bym nie pomyślał, że przy wspólnym starcie może być taka totalna rozpierducha :-). Las wyglądał jakby go szarańcza opanowała. Przez pierwsze 10 minut zawodnicy jeździli bezładnie we wszystkich kierunkach :-).

3. Sprint w Poczopku. Teren parkowy, piękne miejsce!!! Polecam odwiedzić to miejsce nawet bez rowerów. Trasa nieuciążliwa, raczej szybka, czysta przyjemność z jazdy! Dla każdego. Bardzo mi się podobało.

4. Sprint w Supraślu. Bardzo ładne miasteczko. Taka białostocka wersja Kazimierza nad Wisłą, tylko dużo mniej zatłoczona. Fajny cel wycieczki turystycznej. Trasa nieuciażliwa (jak to w mieście), bardzo przyjemna. Teren lekko pofalowany z 1-2 mocniejszymi podjazdami. Trasa bardzo szybka, raczej łatwa. Raczej się nikt nie zmęczył, bo młodzież bezpośrednio po powrocie na metę zrobiła sobie trening "na chipach": podbijanie punktów w trakcie jazdy (bez zatrzymywania się). Starsi też chcieli, ale jakoś im głupio było jeździć w kółko po alejkach parkowych :-).

5. Ożynnik - dystans średni - las. Trasa trudna, wymagająca dobrej orientacji i oceny odległości, wielowariantowa. Ewidentnie zawodnicy słabsi w nawigacji mieli z nią problemy. W terenie więcej dróg niż na mapie. Miejscami trochę uciążliwa, ale dużo mniej niż w Sokółce. W każdym razie nie przeszkadzało to. Teren mocno pagórkowaty. Kilka mocnych podjazdów. Fizycznie raczej ciężka. Trasa, która mocno zmęczyła, ale jednocześnie większość zawodników była na mecie z niej zadowolona. Mi się podobało.

6. Klasyk w Czarnej Białostockiej w okolicach Zalewu. Najdłuższa, miejscami mocno uciążliwa, trochę pofalowana, ale bez większych przewyższeń. Taka średnia - nie bardzo jest o czym pisać i o czym pamiętać. Tym bardziej, że część zawodników była zmęczona po sobotnim Ożynniku i jechała tak, żeby dojechać.

Podsumowując:

Ja jestem bardzo zadowolony z wyjazdu. Trasy było dobre, punkty stały tam gdzie trzeba. Na 4 dni to już warto przejechać tyle kilometrów. 6 startów "pod rząd" pozwala już wyciągnąć wnioski kto jest w czym mocny, a w czym słabszy, który dystans i trasa mu bardziej pasują itd. itp. Można się było najeździć, ale raczej nikt skatowany nie wrócił.

Z minusów to:

- mogłyby być mniejsze odległości między miejscami startów

- w niektórych kategoriach mogłoby być więcej zawodników. Konkurencja byłaby ciekawsza. Zdziwiła mnie mała liczba zawodników z Podlasia. Słaby marketing?

Gratulacje dla organizatorów za tak dobre zorganizowanie imprezy!

Organizatorom (albo Związkowi (tego nie wiem)) należą się również gratulacje za bardzo ładne medale Mistrzostw Polski. To nie są byle jakie blaszki z supermarketu, które setkami wiszą w każdej szkole, ale naprawdę ładny, porządnie zaprojektowany i wykonany kawał metalu. Brawo!

Jeżeli w przyszłym roku będzie podobny plan to też pojadę.

Jak ktoś ma propozycje co możnaby jeszcze ulepszyć, to chętnie posłucham.